Profesor Stanisław Nicieja należy do nader szczupłego
grona historyków, którzy, uważając swój zawód za służbę społeczną,
nie wzbraniają się przed popularyzacją wiedzy, a przy tym potrafią
pisać klarownym językiem. To właśnie Nicieja jako pierwszy odkrył
przed nami skazany przez pół wieku na nieistnienie w polskiej pamięci
– jak wszystko na kresach – Cmentarz Łyczakowski we Lwowie, wydając
w 1988 r. Jego monografię. Pisał też o Cmentarzu Orląt. Fascynacja
kresami nie opuściła go, o czym świadczą „Twierdze kresowe
Rzeczypospolitej. Historia, legendy, biografie”. Książka jest
rezultatem podróży autora z ekipą filmu dokumentalnego o zamkach na
dawnych ziemiach wschodnich Rzeczypospolitej.
Wbrew
tytułowi Nicieja nie pisze tylko o twierdzach, ale także o miejscowościach,
w których się znajdują, i ich znanych mieszkańcach. Te opowieści
przywracają nam świadomość wielkiego dziedzictwa historii i kultury
polskiej, które pozostało na dawnych kresach Rzeczypospolitej. Pokazują
zarazem co się dzieje z materialnymi świadectwami naszej wielowiekowej
obecności. W Brzeżanach dogorywa dziś zamkowa kaplica grobowa
Sieniawskich, lecz w ruinie była już w XIX wieku, bo nie dbali o nią
ówcześni właściciele. Cmentarze, na których pochowano polskich
mieszkańców kresów noszą nierzadko ślady dewastacji. Nie dosięgnęła
ona cmentarza w Jazłowcu. Zjada go jednak czas: pozbawione opieki
groby zarastają, pękają nagrobki.
Ale
jest też jaśniejsze oblicze kresów. Ulegający wieloletniej dewastacji
zamek w Zbarażu jest systematycznie odnawiany przez Ukraińców, choć
oczywiście nie będzie służył promowaniu historii sławnej polskiej
obrony. Natomiast renowacja za pieniądze licznych polskich sponsorów
poddana została kolegiata w Żółkwi, panteon chwały polskiego
rycerstwa z sarkofagiem hetmana Żółkiewskiego. Na powrót do minionej
świetności czekają wciąż „Podolski Wersal” –zamek w Podhorcach.
Stara się o to Borys Woźnicki, dyrektor Lwowskiej Galerii Sztuki,
którego ogromne zasługi w ratowaniu wyposażenia cerkwi i kościołów
podkreśla Nicieja. Cmentarzem w Zbarażu o zdumiewającej liczbie rzeźb
zajęli się uczniowie z Łańcuta. Wnukowie z Polski odnowili zaś grób
dziadków na cmentarzu w Brzeżanach.
Podróż
na kresy nie może odbyć się bez Sienkiewicza, cytowanego w opowieściach
o Zbarażu i Kamieńcu Podolskim. Gdy Nicieja wstępuje do Kamieńca
Podolskiego,, pisze nie tylko o oblężeniu twierdzy, lecz i o tym, że
znakomitym mieszkańcem tego miasta był doktor Antoni Rolle, z którego
gawęd kresowych do dziś pełnych uroku, korzystał autor „Ogniem i
mieczem”. Nicieja przypomina, że Krzemieniec to nie tylko miasto Słowackiego,
lecz siedziba słynnego, równego uniwersytetom, Liceum Krzemienieckiego
założonego przez Tadeusza Czackiego. Krzemieniec (Ateny Wołyńskie) był
centrum polskiego życia intelektualnego porównywalnym z Wilnem, Warszawą,
Krakowem, Wiedniem, Paryżem.
Czytelnika
zdziwi zapewne, że w Brzeżanach żywa jest wśród Ukraińców pamięć
o marszałku Rydzu Śmigłym, stąd pochodzącym. Z Jazłowca natomiast
wywodzi się znana szkoła prowadzona przez zakonnice w podwarszawskim
Szymanowie. Siostry wróciły zresztą do Jazłowca po ponad pół wieku.
Prowadzą tam hotel. Na kresy wrócił też dawny proboszcz buczackiej
fary, ks. Ludwik Rutyna, który po piętnasty latach pracy podniósł świątynię
z upadku.
|