STRYJÓWKA 2009GALERIAPodróż w czasieNie zapominajmyW lipcu 2009

 

STRONA GŁÓWNAFUNDACJA LONGINUSKONTAKTKSIĘGA GOŚCIKRESY

Nie zapominajmy       Stryjówka, lipiec 2009

 

 

 

Noc zapadała z wolna, jednakże ciemność nie nadchodziła, bo naokół świeciły łuny. Paliły się Załościce, Barzyńce, Łublanki, Stryjówka, Kretowce, Zarudzie, Wachlówka - i cała okolica jak okiem sięgnąć płonęła jednym pożarem” (Henryk Sienkiewicz - „Ogniem i mieczem”).

W dokumentach archiwalnych pierwsze wzmianki o Stryjówce położonej około 7 km  na południe od Zbaraża spotykamy już w 1463 roku. Wówczas to w pobliżu Skały stanowiącej początek Miodoborów, na przysiółku Kąt, był cmentarz z czasów najazdów tatarskich. Pochowano tam tych mieszkańców wsi, których nie pognano w jasyr. W czasie wydobywania kamienia odkryto resztki spalonych zagród, zapewne jeszcze z tych czasów.

Przed II wojną światową wieś była zwartą i solidarną społecznością, a podziały między Polakami i Ukraińcami nie były bardzo wyraźne. Większość mieszkańców stanowili Polacy. Mniejszą część stanowili Ukraińcy, było także kilkoro mieszkańców narodowości żydowskiej.  Nieliczni tylko z Ukraińców przejawiali nacjonalizm i nie przybierał on wtedy zbyt ostrych form. Pracowało się i żyło zgodnie, po sąsiedzku załatwiano wszelkie problemy, a wzajemna pomoc w polowych pracach była rzeczą oczywistą.

Podczas II wojny światowej oraz tuz po wojnie w Stryjówce podobnie jak w wielu innych wsiach na Kresach miały miejsce morderstwa dokonywane na ludności polskiej przez nacjonalistów ukraińskich. Na początku okupacji sowieckiej liczni mieszkańcy zostali wywiezieni na Syberię. Po wojnie niemalże cała ludność polska, która od wieków zamieszkiwała Stryjówkę została natomiast przesiedlona przez sowietów na tereny tzw. Ziem Odzyskanych leżące w zachodniej Polsce. W Stryjówce pozostali nieliczni Polacy i niektórzy z nich bądź ich potomkowie mieszkają tam do dziś. Są to przeważnie kobiety, które wyszły za Ukraińców lub też ich dzieci. Po tym jak w latach 70-tych zburzono polski kościół stojący w centrum wsi, jednym z ostatnich śladów polskości tych ziem są zarośnięte i zaniedbane mogiły na miejscowym cmentarzu.

                    W dniach od 15-go do 18-go lipca dzięki akcji zorganizowanej przez państwa Alinę i Ireneusza Skrzypczaków z Łańcuta - założycieli Fundacji Longinus (http://www.longinus.org.pl/fundacja.htm )  przy wydatnej pomocy Ojca Berarda Anatola Zadojko – proboszcza ze Zbaraża i wytężonej pracy wspaniałej grupy dziesięciorga harcerek i harcerzy z 206 Warszawskiej Drużyny Starszoharcerskiej „Skrzetuscy” wszystkie polskie groby które udało się odnaleźć na wiejskim cmentarzu  zostały uporządkowane. Powycinane zostały rosnące tu od ponad 60-ciu lat dzikie krzewy, chwasty, jeżyny i niektóre gałęzie drzew. Ciężka praca w upale przekraczającym 40 stopni opłaciła się. Pierwszy raz od ponad pół wieku znów ujrzały światło dzienne mogiły Kominków, Szarych, Kraśnickich, Wałowych, Sokołów, Rokickich i wielu, wielu innych. Wszystkie polskie nagrobki, które zachowały się do dzisiejszych czasów zostały dokładnie udokumentowane. Sporządzona została lista wszystkich niejednokrotnie trudnych do odczytania napisów na grobach, wszystkie mogiły zostały też sfotografowane.

Zebrane dane mają nieocenioną wartość dla tych rozsianych po świecie, których korzenie znajdują się na ziemi zbaraskiej, jeśli interesują się genealogią swoich rodzin.

We wsi szybko było wiadomo, że coś się dzieje na cmentarzu. Ukraińcy z życzliwym zainteresowaniem przypatrywali się całej akcji. Niektórzy chcieli służyć owocami i żywnością, inni przychodzili zobaczyć czy to przypadkiem nie jacyś wandale niszczą mogiły.

Dla harcerskiej młodzieży udział w akcji porządkowania polskich grobów to wspaniała lekcja historii i pielęgnowania pamięci o przodkach, oraz hołd złożony tym, którzy w trudnych czasach wojennej zawieruchy oddali swoje życie na Kresach Wschodnich Rzeczypospolitej.

Nie zapominajmy o naszych przodkach i bogatej historii Polski na tamtych terenach, bo jak powiedział Józef Piłsudski - "...kto nie szanuje i nie ceni swej przeszłości, nie jest godzien szacunku teraźniejszości ani prawa do przyszłości".

Jan Łukasiewicz

 

 
 

Stroną administruje Fundacja Longinus