KRESYCMENTARZ W ZBARAŻUKSIĘGA GOŚCIKONTAKTFUNDACJA LONGINUS
ZALESZCZYKIZBARAŻ VI 2004ŚWIRZPOMORZANYKresowe nekropolieŚWIĘTABRZEŻANYOLESKOZBARAŻ V 2005TREMBOWLALWÓW 26 VI 2001KRZEMIENIECZBARAŻ X 2005CHOCIMCZORTKÓWWIŚNIOWIECKościół w ZbarażuBUCZACZZBARAŻ VI 2006ZBARAŻ VII 2006ŻYTOMIERZPODHORCEJAZŁOWIECKAMIENIEC POD.ZBARAŻ X 2007BEREZOWICA MŁ.ŻÓŁKIEWŁUCK Alina Skrzypczak

Moje podróże po Kresach

KAMIENIEC PODOLSKI

 

...”Przewidując to pan Wołodyjowski kazał za tą bramą sypać wysoki wał i nie tracąc otuchy mówił:

-         A co mi tam! Wyleci brama, to się zza wału będziem bronić; wyleci wał, to przedtem uspypiem drugi – i tak dalej, póki łokieć gruntu będziem czuć pod nogami. Lecz pan jenerał podolski utraciwszy wszelką nadzieję pytał:

-         A gdy i łokcia zabraknie?

-         To i nas zabraknie! – odpowiedział mały rycerz.”  

                     Opis obrony Kamieńca Podolskiego z 1672 roku przed wojskami niewiernych zna każdy Polak, który przeczytał „Pana Wołodyjowskiego” Henryka Sienkiewicza. Kamieniec Podolski jawi się w historii Polski jako twierdza stojąca na kresach południowo – wschodnich, broniąca Rzeczypospolitej przed turecko – tatarskimi najazdami. To stolica Podola – „przedmurze chrześcijaństwa”. Pierwsza wzmianka o mieście pochodzi z XI w. Przez następne dwa wieki gród należał do Rusi Halicko – Włodzimierskiej. W XIV w. zdobył go Kazimierz Wielki i nadał w lenno książętom litewskim – Koriatowiczom. Za panowania Jagiełły miasto wraz z całym Podolem włączone zostało do Korony. Przełom XV i XVI w. to okres wzrostu znaczenia militarnego twierdzy. Pieniądze na jej rozbudowę płynęły nawet z kasy papieskiej. Tutaj przebiegały szlaki handlowe na Krym i Wołoszczyznę. Ciężkie czasy dla tego ośrodka nastały w XVII w., kiedy to wielokrotnie oblegany zaczął podupadać gospodarczo.

Osobiście miałam to szczęście, że odwiedziłam Kamieniec dwa razy. Pierwszy przyjazd miał miejsce jesienią 1999. Drugi pobyt to lato bieżącego roku. Trzecie spotkanie mam nadzieję, iż nastąpi w październiku tego roku. Jadąc w 1999r. w swoją pierwszą podróż na Ukrainę wiedziałam, że dane mi będzie zobaczyć to szczególne dla Polaków miejsce. Oczywiście wyjazd i wrażenia z nim związane tkwią żywo w mojej pamięci. Rozpocznę zatem od momentu dla mnie najbardziej istotnego, a więc od chwili kiedy po raz pierwszy ujrzałam zarys twierdzy kamienieckiej. Wjeżdżając do miasta od strony północno – zachodniej (poruszaliśmy się autem            z ukraińskimi przyjaciółmi) dojechaliśmy bez przeszkód prawie, że pod samą bramę zamkową. Obecnie byłoby to niemożliwe. Wtedy teoretycznie też. Na drodze biegnącej wzdłuż murów fortyfikacji rozstawione były dwie betonowe zapory dla samochodów, ale w taki sposób, że bez trudu auto mieściło się między nimi. Więc skorzystaliśmy z tego. Następnie podeszliśmy do bramy i po raz pierwszy na Ukrainie zapłaciliśmy za wstęp do zamku. Na początku naszych podróży zwiedzanie odbywało się za darmo, albo według uznania dla pilnujących. Wchodząc w obręb starej twierdzy kamienieckiej myślałam oczywiście o historii tego miejsca. Byłam taka dumna, że Polacy ją wybudowali. Jakie było moje zdziwienie gdy przewodnik tak zmyślnie opowiadał dzieje twierdzy, iż można było wysnuć wniosek, że służyła ona głównie do trzymania w baszcie papieskiej ukraińskich chłopów walczących z polskimi panami. Zrobiło mi się przykro, taki relatywizm historyczny. Po obejrzeniu ekspozycji o charakterze etnograficznym udaliśmy się na wały nowego zamku, aby podziwiać widok na miasto. Naprawdę było na co popatrzeć. Szczególnie, że mąż potknął się i zjechał na tylnej części ciała na sam dół z wysokiego szańca, a że był to październik to jeszcze opaprał się w błocie. Nie powiem zaimponowało mi to szczególnie w chwili tak historycznej dla mnie. Szczęście w nieszczęściu, że miał dwustronną kurtkę, co zresztą wprawiło naszych ukraińskich przyjaciół w zdziwienie. Będąc w sierpniu tego roku zachęcałam męża do powtórki, nie wyraził jednak chęci, a szkoda bo byliśmy z dziećmi. Zarówno twierdza jak i miasto położone są na skalnym wywyższeniu nad rzeką Smotrycz. Tak specyficzne warunki czyniły to miejsce dogodnym do obrony przed wrogiem. Piękny opis Kamieńca zawarty jest w „Panu Wołodyjowskim” „... drugiego dnia, również po południu, ujrzeli już wyniosłe skały kamienieckie. Na ich widok, a także na widok baszt i rondeli fortecznych zdobiących szczyty skał wielka otucha wstąpiła im zaraz w serca. Albowiem wydawało się niepodobnym, aby jaka inna ręka prócz boskiej mogła zburzyć to orle gniazdo na szczycie otoczonych pętlicą rzeki wiszarów uwite. Dzień był letni i cudny; wieże kościołów             i cerkwi wyglądające spoza wiszarów świeciły jak olbrzymie świece...” Usiadłszy w końcu spokojnie na szańcach przyglądaliśmy się panoramie miasta. Potem przeszliśmy przez most turecki łączący twierdzę ze starówką, zrobiliśmy sobie zdjęcie, które od 8 lat stoi w ramce w naszym pokoju. Nie było czasu, aby zwiedzić tę najstarszą część Kamieńca, ponieważ mieliśmy jechać dalej do Chocimia. I właśnie ta sytuacja, iż nie weszliśmy dalej w miasto ograniczając się tylko do twierdzy w pewien sposób przez te wszystkie lata dręczyła mnie koniecznością powtórnego przyjazdu. Dopiero w tym roku ciekawość moja została zaspokojona. Pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne, takie rozwojowe. Zachowała się stara zabudowa, gdzieniegdzie są jednak puste miejsca. Widać, że są czynione remonty. Na prawdę mogłoby to być całkiem przyjemne miasteczko turystyczne. Jak na standardy polskie turystów jest jednak ciągle mało. Ale to dobrze, czuje się więcej przestrzeni dla siebie. Wchodząc od strony mostu tureckiego, zwanego też zamkowym po prawej stronie zauważyłam kościół trynitarski pw. Świętej Trójcy. Zakon ten zajmował się wykupem jeńców z niewoli tureckiej. Dalej idąc ciągle pod górę doszliśmy do budynków klasztornych i kościoła Św. Mikołaja z herbem Potockich – Pilawa. I zaraz już byliśmy na polskim rynku, jednym z trzech w Kamieńcu. Jest jeszcze ormiański i ruski. Znajduje się na nim piętrowy ratusz z siedmiokondygnacyjną wieżą. W połowie otacza ją balkon. Obecnie w ratuszu znajdują się sale wystawowe. Nieopodal dzwonnica z XVII w. Jedną z cenniejszych budowli jest katedra rzymskokatolicka pw śś. Piotra i Pawła. Na jej teren prowadzi barokowa brama triumfalna zbudowana w 1781r. dla upamiętnienia wizyty króla Stanisława Augusta. Przekraczając obręb katedry miałam uczucie jakbym weszła w inny piękny świat, czysto, spokojnie, dużo kwiatów i zieleni. Ciekawostką i zabytkiem czasów tureckich jest przyległy do katedry minaret z II poł. XVII w. na którego szczycie umieszczona jest miedziana figura Matki Boskiej.

To tylko niektóre zabytki Kamieńca. Czasu znów nie starczyło, aby zobaczyć więcej. W zwiedzaniu towarzyszyły nam bezpańskie psy, przyjaźnie łaszące się do ludzi. Opuszczając Kamieniec myślałam o utracie tego miasta przez Rzeczpospolitą. Po II rozbiorze w 1793 r. miasto znalazło się bowiem w zaborze rosyjskim. W 1812 r. zlikwidowano twierdzę. Po pokoju ryskim Kamieniec znalazł się w ZSRR. Podczas II wojny na Polaków spadły ciężkie represje ze strony Niemców. Obecnie Kamieniec liczy ponad 100 tys. mieszkańców.

 

Tekst: Alina Skrzypczak

Zdjęcia: Ireneusz Skrzypczak